Urszula Flis to młoda kobieta, która jest rolniczką, a w czasie wolnym mnóstwo czyta i jeździ do miasta do teatru. Ludzie z jej wsi uważają ją za dziwoląga - ona sama komentuje to pogodnie: "Każda wieś musi mieć swojego cudaka". Pewnego dnia przyjeżdża do niej pani dziennikarka z "Polityki" i usiłuje wytłumaczyć pani Urszuli, że ta żyje w dwóch światach i że coś musi wybrać i na coś się wreszcie zdecydować. I tak oto, poddana podwójnej stygmatyzacji - dla wsi dziwaczka, dla miasta prowokacyjny odmieniec - Urszula Flis wybucha przed kamerą: "Ja naprawdę mam dosyć tego udowadniania. Przecież ja tu żyję cztery lata. (...) To chyba jest jakiś wybór!" Pani dziennikarka z "Polityki" wyjeżdża, a do drzwi pani Urszuli puka pani dziennikarka z Polskiego Radia...