Srebrna Palma w Cannes "ochroniła mój film przed polską krytyką i publicznością. Trudno się dziwić tej ostatniej - stanowili ją w ogromnej części uczestnicy powstania lub rodziny, które straciły w Warszawie swoich najbliższych. Ten film nie mógł ich usatysfakcjonować. Wylizali już rany, opłakali bliskich i teraz chcieli zobaczyć ich moralne i duchowe zwycięstwo, a nie śmierć w kanałach". Tak o swoim pierwszym i najważniejszym życiowym sukcesie napisał sam Andrzej Wajda. Ale "Kanał" to nie tylko najważniejszy życiowy sukces reżysera, to również jeden z najważniejszych filmów polskiej szkoły filmowej i polskiego kina w ogóle.
Tragiczny koniec jednego z powstańczych oddziałów, który, otoczony na Mokotowie przez Niemców, decyduje się na przejście kanałami do Śródmieścia, to w wizji Wajdy piekło Dantego przeniesione w XX wiek. Droga umęczonych ludzi po życie okaże się drogą do śmierci. Odrealnione podziemia są scenerią, w której jęki umierających przeplatają się z wybuchami granatów, gdzie śmierć jest nędzna, a nie bohaterska, gdzie nagrodzona nie zostanie ani odwaga, ani miłość, ani poświęcenie.