To byłby kolejny nudny rejs statku wycieczkowego po Wiśle, gdyby nie pomyłka kapitana, który pasażera bez biletu bierze za instruktora kulturalno-oświatowego. Kaowiec mimo woli, początkowo przestraszony narzuconą sobie rolą, stopniowo zaczyna się w niej coraz lepiej odnajdywać. Formuje radę rejsu i zmusza pasażerów do coraz bardziej groteskowej aktywności. Kolejne wydarzenia - przygotowywanie występu na święto kapitana, próby wokalne i gimnastyczne, quiz na inteligencję - sprawiają, że wszyscy, na czele z upajającym się władzą kaowcem, zaczynają tracić poczucie rzeczywistości.
Szkicowy scenariusz Janusza Głowackiego i Marka Piwowskiego, obsada złożona głównie z naturszczyków zachęconych niecodziennym anonsem ("Poszukujemy ludzi do filmu. Niech przyjdzie każdy, kto umie śpiewać, grać albo robić cokolwiek"), rewelacyjny Stanisław Tym i duet Himilsbach i Maklakiewicz, groteska i surrealistyczne poczucie humoru złożyły się w efekcie na jedną z najoryginalniejszych polskich komedii. Mimo ograniczonej dystrybucji (2 kopie tylko w kinach studyjnych) film zyskał olbrzymią popularność wśród publiczności widzącej w płynącym donikąd statku metaforę Polski lat 60., bezlitosną kpinę z peerelowskich rytuałów, pamflet na kaowca-Gomułkę i na rządy ciemniaków.
Zwycięzca plebiscytu "Polityki" (1999) na najciekawszy polski film XX w. Rejs do dziś cieszy się w pełni zasłużoną opinią filmu kultowego.